Aż do 5 kolejki „A” klasy, musieliśmy czekać na zdobycie pierwszego punktu. Tak fatalnego początku sezonu nie pamiętają nawet najstarsi górale. Zanim doszło do meczu z zespołem ze Żłobizny, doznaliśmy dwóch wysokich porażek
. Najpierw przegraliśmy u siebie z zespołem z Luboszyc 0:4, choć do 67 minuty na boisku był bezbramkowy remis. Mimo tak wysokiej przegranej, już w tym meczu można było zauważyć symptomy lepszej gry ze strony naszego zespołu. Przez prawie 70 min umiejętnie realizowaliśmy założenia taktycznie, skracając pole gry i nie pozwalając przeciwnikom na stwarzanie sobie sytuacji bramkowych. W ofensywie nastawieni byliśmy na kontrataki, jednak w przekroju całego spotkania stworzyliśmy sobie tylko dwie dogodne sytuacje do zdobycia bramki. Przełomowa w tym meczu była pierwsza bramka dla gości zdobyta z rzutu wolnego, która całkowicie podcięła nam skrzydła. Gwoździem do trumny była druga bramka stracona chwilę później również po stałym fragmencie gry, do tego doszła czerwona kartka dla Pawła Poterka. Brak sił, wynikający z nieprzepracowanego okresu przygotowawczego, nie pozwolił nam na podjecie walki w ostatnich minutach, a goście dołożyli do tego kolejne dwie bramki, w tym jedną z rzutu karnego.
Kolejny mecz rozegraliśmy we Wrzoskach. W ten mecz weszliśmy bardzo źle. Od samego początku gospodarze zaatakowali i tylko dzięki szczęściu w pierwszych 10 minutach nie straciliśmy bramki, wybijając dwukrotnie piłkę z linii bramkowej. Zawodnicy Wrzosek nie rezygnowali i w pierwszej połowie dwukrotnie pokonali naszego bramkarza. Jakby tego było mało już w pierwszej połowie musieliśmy z powodu kontuzji dokonać dwóch zmian. W przerwie meczu powiedzieliśmy sobie, że za wszelką cenę musimy odwrócić przebieg spotkania. Na drugą połowe wyszliśmy w bojowych nastrojach i od samego początku zagraliśmy wysokim presingiem, co spowodowało, że w grę gospodarzy wkradły się błedy. Niestety to nie był dobry dzień naszego bramkarza i gdy wydawało się, że damy radę nawiązać walke i pokusić się o wywiezienie choćby remisu, straciliśmy dwie kuriozalne bramki. Nawet to jednak nie złamało naszej woli walki i w kilka minut udało nam się zdobyć dwa gole. Najpierw Bartek Świechowski głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego przez Krystiana Szetelnickiego, a chwilę później Damian Bonar po podaniu Łukasza Dolińskiego. Jednak na nasze nieszczęście to nie był koniec głupich bramek jakie traciliśmy w tym meczu, bo w ostatniej minucie straciliśmy dwie kolejne.
Pierwszych punktów musieliśmy więc szukać w derbach powiatu z zespołem Żłobizny. Rywal to zespół złożony w 90% z byłych zawodników Stali Brzeg, prowadzony przez Bartosza Kowalskiego, również przez lata związanego ze Stalą. Ciężko więc było liczyć na to, że akurat w tym meczu pokażemy wreszcie na co nas stać. Chyba nikt nie spodziewał się tego, jak będzie wyglądała pierwsza część tego spotkania. Kibice mogli przecierać oczy ze zdumienia widząc nasza grę. W pierwszych 45 minutach całkowicie zdominowaliśmy grę. Wygrywaliśmy większość pojedynków, szczególnie na skrzydłach świetnie radzili sobie Damian Bonar i Krystian Szetelnicki non stop nękając obronę gości. Zbieraliśmy większość drugich piłek i praktycznie nie popełnialiśmy błędów w defensywie. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Już w 5 minucie bramkę po świetnym podaniu Michała Pyrkowskiego zdobył najmłodszy w naszym zespole Krystian Szetelnicki. 7 minut później było już 2 :0, a akcję Damiana Bonara wykończył Rafał Rajpold. Raju w tej części gry trafił jeszcze w słupek, a w kolejnej akcji tylko brak komunikacji między Rafałem i Damianem, uchronił gości przed strata bramki. W 38 minucie gola zdobył Łukasz Doliński i na przerwę schodziliśmy z wynikiem 3:0. Nikt kto obserwował pierwszą połowę nie spodziewał się, że druga część meczu będzie całkowicie inna. W 46 min straciliśmy gola, po kolejnym w tym sezonie stałym fragmencie gry. Dwie minuty później goście zdobyli kontaktową bramkę po błędzie naszej obrony. Na nasza odpowiedź nie trzeba było długo czekać bo po kolejnych 2 minutach, Krystian Szetelnicki po pięknej indywidualnej akcji zdobył swoja drugą bramkę w tym meczu. Niestety jak się później okazało, była to ostatnia dobra rzecz jaka można o naszej grze powiedzieć w tym meczu. Za to goście cały czas walczyli o korzystny wynik. W 63 minucie Sebastian Mordal sfaulował w polu karnym napastnika Żłobizny. Michał Dylewicz obronił strzał z rzutu karnego, jednak przy dobitce w sobie tylko wiadomy sposób przepuścił piłkę. W dalszej części meczu nasza gra, szczególnie w defensywie całkowicie się posypała, gdyż Trener musiał dokonać, aż 3 zmian (w tym dwóch spowodowanych kontuzjami) w naszym bloku defensywnym. To spowodowało, że przez błąd w ustawieniu straciliśmy 4 bramkę i do końca broniliśmy remisu. Cieszymy się więc ze zdobycia pierwszego punktu, choć po pierwszej połowie nasze apetyty były o wiele większe.
Pierwsza połowa spotkania ze Żłobizną pokazała, że stać nas na naprawdę dobrą gre. Procentuje frekwencja i praca na ostatnich treningach. Niestety nieprzepracowanego okresu przygotowawczego nie da się nadrobić, co szczególnie dobitnie widać po przebiegu i ilości straconych bramek w drugich połowach. Na 21 straconych bramek, aż 16 straciliśmy w tej części gry. A już w niedzielę czekają nas kolejne derby, tym razem gminne, z zawsze mocnym zespołem z Dobrzynia.